środa, 12 sierpnia 2009

Przyjaciółka?

Patrzę na moją córkę i nie mogę się nadziwic, jak się zmienia. Długo na nią czekaliśmy, a gdy już Bóg dał nam małą "Fasolkę" pod moim sercem, stałam się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i tak zostało. Pamiętam, że po urodzeniu nie spałam całą noc w szpitalu i nie chciałam włożyc Jej, jak robiły to inne mamy, do łóżeczka stojącego obok mojego łóżka szpitalnego, tylko leżała koło mnie a ja płakała, płakałam, płakałam patrząc na mój mały Cud. Rozkochała mnie w sobie jeszcze będąc w moim łonie i tak już pozostało. Od 12 lat piszę w rocznicę Jej urodzin list, o tym co zdarzyło się przez rok jej życia. To pozwala mi, bym nie utraciła ani chwilki z jej życia, bym ja nie zapomniała, a ona kiedyś sobie przypomniała czas, gdy była małą i beztroską dziewczynką. Ona i mój kochany Mąż są moim największym szczęściem i motorem napędowym wszystkiego co robię. A ten rok był wyjątkowy. Pojechałam na wakacje z 12-lenią córką a wróciłam z Córką-Przyjaciółką. W tym roku zbliżyłyśmy się do siebie tak bardzo. Było mi z Nią tak dobrze i jest nadal. Ma niesamowite poczucie humoru (w tatę) i bardzo, bardzo wysoki poziom wariactwa. Wszelkie gagi, kawały, cytaty filmowe są niesamowicie trafne i bardzo nas rozbawiają. Jednocześnie potrafi tak "dorosło" rozmawiac, doradzic, zmienic mnie - zagorzałego twardziela, kroczącego utartymi ścieżkami - że czasami nie mogę uwierzyc, że ma dopiero 12 lat. Życzyłabym wszystkim takiego dziecka. Jest jednocześnie moją malutką dziewczynką, która jeszcze nie do końca zdaje sobie sprawę, że jest już małą, piękną kobietką, skrywającą się, jak kwiatek w pączku, w ciele małej dziewczynki. Ja jestem bardzo empatyczna i emocjonalna - więc często i gęsto wzruszam się. Ale jednocześnie jestem bardzo impulsywna i nie dużo potrzeba bym się uniosła. Nika i jej tata zawsze maja na mnie sposób i rozbrajają mnie, jak saperzy bombę. Mężuś mówi zaraz coś w stylu "...i co z tego, że się złościsz, ja i tak bardzo cię kocham" i mocno obejmuje mnie, a ja czuję się wtedy taka malutka i bezpieczna. Nika ma inny sposób, gdy nie ma jej taty, to Ona przejmuje ster i serwuje mi różową tabletkę typu "... Mamuś to Ja, twój Cud, zapomniałaś?!" Kocham ICH.

Mój Cud, gdy miała 4 miesiące i słynnego w rodzinie "irokeza" na głowie, którego nie była w stanie "przyklepac" żadna oliwka.
Roczna córcia w wianku z koniczyny -
i w papilotach.
5 latek - na basenie na wczasach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz