piątek, 7 sierpnia 2009

Błękitnooki rozrabiaka

Zatęskniłam za Lady. Brak mi jej kasztanowych oczu i merdającego ogonka, a wszystko przez Aresa (chyba tak miał na imię). Ale od początku. Idąc dziś do pracy widzę taką scenkę: chłopiec około 10 lat ze strachem na twarzy i rozpaczą w oczach woła psa rasy Syberian Husky - Aresa. Szczeniak (może 3-4 miesięczny) zerwał mu się ze smyczy i w najlepsze bawiła się z nim w ganianego przy samiuteńkiej ulicy. Mimo prób złapania go nie mógł sobie poradzić, gdyż sprawca zamieszania bawił się w najlepsze. Ja oczywiście oczami wyobraźni widziałam już najgorsze co mogło się przytrafić obojgu. Niewiele się zastanawiając zarzuciłam torbę na plecy, podciągnęłam sukienkę w górę by wydłużyć krok i ciach ... w szpileczkach zakotwiczyłam w trawie, na wprost niesfornego i rozbawionego szczeniaka. A on, jak nie "hulnie" mi na ręce (a sporą miał wagę) aż się zachwiałam. Noooo, nie była to moja Lady - ona waży około 10 kg, a ten kloc był duuuużo większy. Od razu przypomniałam sobie siebie z dzieciństwa ( i niestety nie tylko) biegającą i nawołująca uciekającego przede mną psa. Najpierw był to czarny jak smoła Owczarek Nizinny - Żuczek. Potem "znajda" Aramis - niezwykłej urody mieszaniec, który niestety upodobał sobie wieczne ucieczki i wieczorne wycie pod oknami. Potem była najmądrzejsza sunia na świecie - Jamniczka Fredie, ale ona nigdy nie uciekała. Teraz jest jej przybrana córka - Cocker Spanielka (troszkę podrabiana i ze względu na alergię skórną strzyżona na bardzo krótko - ale dla mnie to bez znaczenia) - Lady. Ale wróćmy do tematu, bo biedny chłopiec był tak wystraszony, że mu mowę odjęło. Przy drugim pytaniu, wykrztusił gdzie mieszka i zanieśliśmy to rozszalałe cudo. Muszę przyznać, że obserwuję tego psa od dłuższego czasu bo mieszka blisko mnie a poza tym fascynuje mnie ta rasa, szczególnie te niesamowite oczy, w które, jak patrzę, to mam wrażenie, że spoglądam w oczy dzikiej natury. A ten gagatek jest brązowy z błękitnymi, niezapominajkowymi oczami - co zdążyłam zauważyć w międzyczasie wylizywania mi twarzy i dekoldu. I tak oto przypomniała mi się moja Lady. Dziś jadę ją odwiedzić na Mazurach, gdzie jest na wakacjach z moją kochaną córcią Nikusią. Na pocieszenie kilka fotek ukochanego pyszczka:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz