środa, 17 marca 2010

Nagroda dla cierpliwych

Mój zamiokulkas zawsze był szalony. Wypuszczał nowe gałązki z łatwością z jaka puszcza się bańki mydlane i nie miał zamiaru na tym poprzestać. Nic więc dziwnego, że po raz kolejny zmusił mnie do kupna podpórek i nowych doniczek - jego gałęzie zaczynają przypominać moje nadgarstki i bidulek nie daje rady by je utrzymać w należytej pozycji. No więc przystąpiłam do próby przesadzenia mojego spryciarza, który najwyraźniej lubi dziewczyny - i stąd ta jego skłonność do ciągłego absorbowania mnie swoja osobą, zmuszania do rozmawiania z nim, przecierania listków i tym podobnych pieszczot. Ale w końcu postanowił mnie nagrodzić za "robienie nic" przy jego osobie. W czasie przymiarki czy jego bulwy zmieszczą się do nowych domków zobaczyła, że coś wystaje z "torebki" jednej z gałęzi - i okazało się, że to kwiat. Trochę niepozorny - ale zawsze jednak kwiatek. Ucieszyłam się, tym bardziej, że nie miałam pojęcia, że zamiokulkas może zakwitnąć.
Te gałęzie są na prawdę baaardzo grube. Z tyłu widać te, które są od chwili kupna a z przodu te, które urodziły się już u nas w domu.

4 komentarze:

  1. O! ale się zdziwiłam. Pierwsze widzę. A mi trafił się jakiś anemik. Prawie nie rośnie i jakiś taki słabowity (wcale go nie przelewam). Przy twoim istny karzełek.

    OdpowiedzUsuń
  2. ale ci pieknie kwitnie a moj stoi w miejscu jak glupi czyba sie zle czuje w moim pokoju:( ja tez nie wiedzialam ze kwitnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny - mój też był anemiczny, stał w miejscu i nawet czasem całkowicie zapomniałam bidulka podlać (ale to kaktus więc najwidoczniej mu nie przeszkadzało)a teraz - same widzicie. Myślę, że lada chwila a i Wasze ruszą na rekord Guiness'a. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. no ja sie chyba takiego nie doczekam,predzej osiwieje ;)

    OdpowiedzUsuń